Przyfrunął do mnie śliczny, Zielony Ptaszek – redaktor Czyżyk przysłał mi zielony liść! A na liściu napisał:
„ (…) Szef polecił mi, bym przekazał Pani, że czekał, by wiersze zimowe, drukowane latem, przeczytać jeszcze raz – wiosną.
I oto lapidarna jego opinia: czytał je po raz kolejny z przyjemnością!
To nie landszafciki, to filigranowa poezja.
Nawet wpisał sobie do zielonego kajeciku zastanawiające go zdanie:
„Biali kurierzy czyjeś obecności,
niosący mgliste listy
z tajemnymi pieczęciami”.
A ja nauczyłem się na pamięć takiego oto zdania:
„Jakiż to ptak
zaczyna nagle swą piosenkę?”
Może to czyżyk?”
Ach, redaktorze Czyżyku, niech Ci już będzie, niech Ci będzie, że to czyżyk.
I na odwrotnej stronie liścia:
„Zioła i amaranty” przeczytałem uważnie i z przyjemnością. Jeszcze raz: moje gratulacje!”. Potem jest mowa o utworach „znakomitych”, a dalej odrobinę kręcenia dzióbkiem nad tym czy tamtym wierszem; ale ja rozumiem – redaktor „Przecinka” nie może stawiać samych wykrzykników! Piotr Czyżyk przyznaje też, że:
„ (…) często powtarzam sobie Pani wersy:
Czy byłoby nam lżej,
gdybyśmy w obórce
zastali kozę
nad lekturą Poppera? ”
Ano, śliczny Zielony Ptaszku; Antoś Gil, który gustuje w innych barwach*) niż Ty, Czyżyku, także nad tym rozmyśla.
Ja tak cichcem przemycam tutaj cytaty z prywatnych listów redaktora Czyżyka do mnie, nie pytając jego Szefa o zgodę. Ale Szef jeszcze zimuje na swojej Maderze (pisze tam „Małe prozy niepolityczne”, niektóre opowiadania wydała już na prawach rękopisu Pracownia Literacka Koma) i najwcześniej za 3-4 miesiące odezwie się do mnie. Tak, Panie Jurku?
*) Na miłość Boską, tu nie chodzi o czerwień światopoglądową, ale o jedną z barw Natury, tę z wiersza „Czerwone piórko gila”…
PS Za parę dni świąteczna niespodzianka dla P.T. Czytelników.