Zanim zapłoną nasze biblioteki
w
drugiej amerykańskiej antologii poezji polskiej pisanej przez kobiety
Utalentowana amerykańska poetka i tłumaczka Karen Kovacik wydała ostatnio w USA wybór wierszy trzydziestu polskich poetek XX –XXI wieku, tłumaczonych na język amerykański. Scattering the Dark jest owocem wieloletniej, żmudnej pracy (bo taka jest praca tłumacza poezji), owocem smakowitym, budzącym oskomę już po paru wierszach przeczytanych na chybił trafił. Oprócz przekładów autorki wyboru w tomie znalazły się również translacje paru innych tłumaczy poezji.
*
„Poetry od the Seven Veils” jest jednym z moich wierszy zamieszczonych w antologii. Poniżej dwa inne wiersze mojego autorstwa w przekładzie na amerykańską odmianę angielskiego:
Against the backdrop
of a dark kitchen
wooden whisk, starfish,
your tail trails gold sparks.
Your scientific name is Halley’s,
your ceremonial name Giotto’s star,
though you’re commonly called
the whisk, meaning
it’s blintz time.
The yeast, milk and vanilla
bubble then rise. Sweet solitude
this kinship with things.
Pan, butter, flame, and aroma
steep the kitchen in warmth.
Tenderly I pour the batter
into the heated pan.
Everything feels affectionate.
Raisins, almonds, whipped cream
and powdered sugar melt
in our mouths like words.
Waiting in the doorway
my little son,
the music of the spheres,
the Universe
dance with blintzes in their teeth.
**) Większość młodych ludzi nie wie co to jest mątewka. Jak widać na zdjęciu, jest to drewniana „rozgwiazda”, którą mąci się, bełta ciasto naleśnikowe. Swego czasu duński tłumacz, który przekładał ten wiersz na swój język uznał, że „mątewka” to „ośmiorniczka” (!) i tak też przełożył.
Out of the fog
frosted trees and shrubs
float into view.
White couriers of some presence,
carrying wet letters
with mysterious stamps,
they’re gowned in stiff robes appliquéd in white
with starched ruffs
to protect their vigilant necks.
This silence conceals disquiet.
And deeper still a limitless calm.
A generous gift from the distant, snowy fields
of the human mind.
It takes up the simplest matters: will snow fall?
Will the wind lose its head and whip up
a froth of white flakes?
The fragrance of milky morning coffee
anchors fluid shapes. Slowly
contours appear and the landscape sharpens
before your tired eyes.
What sort of bird
has just now started to sing?
I wiersz Karen Kovacik „Return to the Mother Tongue (After a Month of Polish)”, napisany przez poetkę po powrocie do USA z dłuższego pobytu w Polsce, w moim przekładzie:
POWRÓT DO OJCZYSTEGO JĘZYKA
( PO MIESIĄCU MÓWIENIA PO POLSKU)
Jestem z powrotem w angielskim języku, wreszcie
bez wielkiego słownika o złoconych brzegach,
bez ciągłego „Mogę?” i „Proszę”. Odrzuciłam kaganiec
szeleszczących spółgłosek, koniec odliczania słów
jak paciorków różańca oraz udręki
pod biczem czasowników. To już przeszłość –
długie do kostek sukienki, potulność, świecenie oczami.
Znowu stawiam żądania, mój język to zadziorny rzep,
a nie miękko odmieniana aksamitna begonia.
Znów ostra jazda i brawura,
nie ma nadużyć ani zbyt zawiłej składni. Co z tego,
że bekam przymiotnikami lub rzeczowniki kapią mi
z ust, plamiąc suknię. Walę wprost, nie obcinam się,
wsuwam nagi język w cierpką pianę
zaimków musujących
ponad brzegiem szklanki. Znowu rozrzutny,
ojczysty język, który nie boi się debetu, język
na luzie, z rozsznurowanym gorsetem, amator
karaoke, marakasów i barszczu.
Znów jestem w Chicago, alleluja!
Teraz będę gadać jak nakręcona.
I to ja powiem czy masz dość.
Kwiatki do mojej laurki:) Women’s Studies Encyclopedia